Autor |
Wiadomość |
uzytkownick
Nowicjusz
Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Nie 23:24, 04 Kwi 2010 |
|
Cytat: |
Jak mam znaleźć pasję?
Szkoda, że nie można jakiegoś zainteresowania kupić w sklepie. "Dzień dobry! Poproszę dwa ser żółty i może dwa kilo umiejętności...pomyślmy...śpiewania, tak, to będzie w sam raz na prezent dla mojej córki."
Ahaha, to wtedy by zapanował chaos kompletny |
naprawde, nic w ogole Cie nie interesuje na tyle, zeby jakoś te zainteresowania z przyjemnością rozwijać? Cóż, jeszcze masz czas, może coś "wskoczy", może niekoniecznie metodą "poproszę kilo umiejętności i 10 sztuk zainteresowań".
|
Ostatnio zmieniony przez uzytkownick dnia Nie 23:24, 04 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
|
Alena
Anioł
Dołączył: 07 Cze 2005
Posty: 7253
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków/Edinburgh Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 15:28, 05 Kwi 2010 |
|
Pasja jest dlatego wyjątkowa, że przychodzi niespodziewanie - jej nie trzeba szukać, ona po prostu jest Może w Twoim wypadku to pisanie? Skoro interesuje Cię dziennikarstwo, skoro tutaj piszesz?
Waga - największy wróg kobiety... Tylko za bardzo nie daj się zapędzić w kozi róg z tą wagą, nie bierz jej sobie zbytnio do serca, bo życie stanie Ci na głowie, a zdrowie ucieknie przez palce!
Chemia - człowieku, kochany! Nie przejmuj się chemią. Nie każdy musi być dobry ze wszystkiego, naprawdę Ja chemii nienawidziłam i jak sobie przypomnę, że się nią kiedyś przejmowałam, to aż mi się śmiać chce. Gdyby Ci na niej zależało (a nie wnioskuję tego z postów), to uwierz mi, że byłby jeszcze czas na odwrót i nadrobienie - ale po co to robić, skoro matury i tak z tego nie napiszesz ?
|
|
|
|
|
uzytkownick
Nowicjusz
Dołączył: 03 Kwi 2010
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany:
Pon 15:35, 05 Kwi 2010 |
|
Ja nie miałem na myśli szukania pasji na siłę, nie wiem, czy to w ogóle jest możliwe, na siłę czymś się tak dogłębnie zainteresować. Miałem na myśli właśnie rozwinięcie jakichś zainteresowań, które ją są, może właśnie pisanie?
|
|
|
|
|
słodko_gorzka
Nowicjusz
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Śro 18:57, 07 Kwi 2010 |
|
7.04.2010
Bo to jest tak, że ja lubię pisać, naprawdę, ale nie sądzę, żeby to była moja pasja. To zwykłe takie grafomaństwo...
Znalazłam pamiętnik sprzed roku. Taki pisany na komputerze. "Co to za pamiętnik, pisany w wordzie" - niektórzy mogą się spytać. Ale cóż. Każdy robi, jak chce.
Z tego, co widzę, nic nie zmieniło się w podejściu do klasy.
Znalazłam też takie dziwne coś. Po jakiego groma mi to wtedy było potrzebne, hm?
"1. Nie tracić siebie!
Wielu ludziom się wydaje, że ofiarując siebie innym staną się szczęśliwi. Leczą swoje problemy problemami innych. Starają się zapomnieć o własnym życiu uciekają się do seriali, muzyki, gier - rzeczy, które zagłuszają nas samych. Nie tędy droga! Weź byka za rogi, spójrz swoim problemom głęboko w oczy!
2. Twoje szczęście zależy od Ciebie!
Jedyną osobą, od której zależy Twoje szczęście jesteś Ty. Gdy inni mają na Ciebie wpływ - jesteś jak na huśtawce, dlaczego ktoś ma decydować jak się masz czuć?
3. Niczego się nie wyrzekać.
Jeśli się czegoś wyrzekasz - związujesz się z tym na zawsze. Jeśli odsuwasz coś od siebie siłą - dajesz temu moc. Pozostaw to takim jakie jest - zrozum prawdziwą istotę tej rzeczy, a już nie będzie miała na Ciebie wpływu.
4. Do niczego się nie przywiązywać.
Przywiązanie zniewala człowieka - w pewnym momencie stajesz się więźniem i dusisz się. Postaraj się zadbać o to, abyś to Ty był panem rzeczy które robisz, a nie na odwrót."
Tyle tu pozaczynanych opowiadań, historyjek. Trzeba się za to wziąć.
Ale nie dzisiaj.
Dzisiaj rande-vouz z chemią moją kochaną, bo jutro podobno kartkówka.
Rok temu miałam naprawdę paskudny humor. Poprawiło mi się. Gdyby nie te zapiski, nie pamiętałabym co i jak. I w ogóle.
Drukarka mi siadła. Nie mogę nic wydrukować. Oznajmia mi radośnie, że nie wykrywa pojemnika z tuszem. Niech ją szlag.
Bez drukarki to tak, jak bez długopisu. Aaaaaaaaaaa.
Czwartek, piątek i wyczekiwany łikend. Egzystuję sobie tak...od weekendu do weekendu.
|
|
|
|
|
Nadzieja
Podwójny AS
Dołączył: 30 Maj 2005
Posty: 1703
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: far, far away...
|
Wysłany:
Śro 20:11, 07 Kwi 2010 |
|
Nie podoba mi sie to, ze ofiarujac siebie innym nie mozna byc szczesliwym. Tak wcale nie jest. Inni ludzie pomagaja Tobie zrozumiec siebie, a nie zapomniec o swoich problemach, bo przejmujesz sie ich klopotami.
Powodzenia na kartkowce
|
|
|
|
|
słodko_gorzka
Nowicjusz
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 13:45, 09 Kwi 2010 |
|
09.04.2010
Padam po wczorajszym wuefie. Mam zakwasy wszędzie. Nie mogę chodzić. Tragedia. Facet uczył na biegać inną techniką niż dotychczas. Milion skipów przebiegałam chyba. Wynik dość zadowalający 46 sekund - jedno okrążenie. Jak na mnie nieźle. W zeszłym roku miałam 50 ileś. Oł jee.
Nie wiem, za co się najpierw zabrać. I pewnie tak wyjdzie, że przesiedzę weekend nic nie robiąc. Muszę napisać przemówienie, sztukę, jakąś pracę na konkurs jeszcze, nauczyć się geografii, uzupełnić zeszyt z chemii, przygotować na konkurs biblijny z polaka, powtórzyć fizykę, nauczyć się na wos, na historię, na biologię.
Ich pogrzało. Przed testami tak nas męczyć, stresować.
Aj.
Każą szkoły wybierać. Tak jak jeszcze w tamtym tygodniu byłam pewna, gdzie chcę iść, to tak teraz nie wiem gdzie w ogóle iść.
Może wybrzydzam, ale naprawdę nie chcę iść tam, gdzie idzie połowa mojej szkoły, a gdzie indziej...
Są cztery licea w moim mieście. Bo zakładam, że pójdę do lo.
W tym mogę wybrać jedynie trzy.
Czyli wybieram trzy pierwsze, bo podobno najlepsze.
Ale.
Szkoła pierwszego wyboru-najważniejsza, a ja nie wiem, którą wybrać.
|
|
|
|
|
Alena
Anioł
Dołączył: 07 Cze 2005
Posty: 7253
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków/Edinburgh Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 22:40, 09 Kwi 2010 |
|
A macie Dni Otwarte?
To dużo pomaga
I spróbuj kogoś z owych LO dorwać, rozmowa z uczniami cenniejsza od wszelkich rankingów
|
|
|
|
|
słodko_gorzka
Nowicjusz
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Sob 17:54, 10 Kwi 2010 |
|
Alena napisał: |
A macie Dni Otwarte?
To dużo pomaga
I spróbuj kogoś z owych LO dorwać, rozmowa z uczniami cenniejsza od wszelkich rankingów |
Oczywiście, że dni otwarte były, ale w tym roku szanowna dyrekcja i grono pedagogiczne "zlało" nas ciepłym moczem i tyle. Nic nie zorganizowali, bo to już za dużo dla nich. Bo w tym samym dniu były rekolekcje.
Ta szkoła to jeden wielki absurd.
Zacznę do tego, że mogliśmy iść na dni otwarte dopiero po odbębnieniu obowiązkowych lekcji i rekolekcji. Cóż, dni otwarte kończyły się akurat wtedy, gdy my byliśmy już wolni.
No tak, niektórzy ze szkoły uciekli, żeby na te dni otwarte iść. Ja zostałam. Może moja wina. Ale i tak nie miałam z kim iść. Wolałam iść zorganizowaną grupą, jak dotychczas to było.
Może stwarzam sobie problemy, nie wiem.
Chciałabym się tym wszystkim nie przejmować...ale nie umiem.
|
|
|
|
|
Alena
Anioł
Dołączył: 07 Cze 2005
Posty: 7253
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków/Edinburgh Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 19:01, 12 Kwi 2010 |
|
Tzn. ja byłam na swoich Dniach Otwartcyh indywidualnie, z ludźmi, z którymi się przyjaźniłam, a nie ze wszystkimi i uważam, że tak jest lepiej - grupa nigdy nie pozna szkoły tak, jak jednostki. To trochę jak ze zwiedzaniem miasta w grupach i osobno.
Jeżeli chcesz się nie przejmować - szybko się tego nauczysz. A potem będziesz chciała się z tego wyleczyć
|
|
|
|
|
słodko_gorzka
Nowicjusz
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pią 22:08, 16 Kwi 2010 |
|
16.04.2010
Czuję się beznadziejnie. Dzisiaj dopadła mnie straszliwie irytująca huśtawka nastroju. Humor mi się zmieniał z minuty na minutę.
Rano było jeszcze spokojnie, podczas lekcji kipiałam, powstrzymywałam się od złośliwych komentarzy, żeby nie pogorszyć sobie sytuacji na matmie, później się śmiałam jak głupia, pod koniec lekcji chciało mi się ryczeć, przyszłam ze szkoły byłam znudzona, poszłam więc spać. Ale długo nie spałam, bo wydarła się na mnie mamuśka, że nie jem zupy. Zaczęło mnie dusić w gardle, znowu chciałam ryczeć. Wyszłam na dwór, pośmiałam się, wróciłam do domu poczułam się niesamowicie bezradna i do niczego. Teraz siedzę tu i piszę, a jaki teraz mam nastrój nie wiem, wszystko się zmieszało i nie mogę rozróżnić.
Poza tym, mam głupie wrażenie, że całe ostatnie siedem dni to jakiś sen, mara czy coś podobnego. Bo to takie niewyobrażalne, że taka katastrofa wydarzyć się może, że tacy ludzie mogą zginąć. Wydawać się może, że niektórzy ludzie są nieśmiertelni i odporni na wszystko. Właśnie nie. Do mnie to jeszcze nie doszło w takim stopniu, że mogę w to uwierzyć.
Nikt dla mnie bliski, a jednak jakoś działa na mnie.
Trzy-cztery pierwsze dni chodziłam zszokowana, następnego się rozryczałam i od tamtej pory...takie dziwne mam uczucie. Nie wiem jak to opisać. Dziwne, po prostu.
Co do dnia dzisiejszego, odstraszam sobą ludzi. Przez moje humory mało kto chce koło mnie siąść na przerwie. Bo zawsze chodziłam radosna i uśmiechnięta, udawałam, że się niczym nie przejmuję. I teraz nie może nikt zrozumieć, że mogę mieć zły dzień.
Ale wkurzył mnie mój kolega, który przywala się do takiej jednej z mojej klasy. To jest porąbane, a ja jestem zazdrosna. Najpierw się jara tym, że z jakąś chodzi na spacery, jest słodko i miodek, orzeszki, ale po kija mi ta wiedza? Po co, się pytam? A na następnej przerwie muszę widzieć, jak przywala się do innej, też słodziaszno jest, a ona na niego też chyba leci. A później i do mnie, tylko, że ja akurat gryzę jadowicie, bo mam taki humor. Bo jak on śmie opowiadać na około o swoich podbojach miłosnych, kiedy jeszcze urzeka swoim, nie przeczę, urokiem inne i się tym chełpi?
Jestem przezazdrosna.
Baba od matmy też mnie denerwuje. Najbardziej przeżywa test. OK, niechaj przeżywa, bo ja też przeżywam. Ale niech się na nas nie drze, że nic nie robimy, ona nie umie w ogóle tłumaczyć. Co prawda kilka osób z mojej klasy to rozchwiane emocjonalnie osoby, które muszą ukazać swoja obecność poprzez drzenie ryja na całą salę, rzucanie kredą i czym da się rzucić. Trochę ją rozumiem, ale nie powinna wyżywać się akurat na mnie. Bo nawet buzi nie zdążyłam otworzyć, żeby się odezwać, a ta do mnie, że rozmawiam. Rozmawiam i robię szum. To nic, że niektórzy krzyczą sobie z jednej ławki do drugiej, ale to przecież ja robię szum. Ja robię szum, gdy odwracam głowę, ale się nie odezwę. Ale i tak robię szum. A gdy zaprotestuję - babka uznaje, że pyskuję. I radośnie to oznajmia mamusi na czwartkach. Nie uczę się, pyskuję, jestem marginesem i społecznym wyrzutkiem. Proszę bardzo.
Boże, jak nienawidzę własnej siostry. Tak mnie ten mały pokemon denerwuje. Jest to słit dzieciątko w wieku lat 12, pisze traffkom, nie przejmuje się błędami ortograficznymi, słucha goś andrzejewicz, blog27, jakiegoś kiepskiego techno, słit piosenek o najprawdziwszym tru lof, chce być traktowana jak dorosła, a zachowuje sie jak rozwydrzona gówniara. Przepraszam bardzo, to jest rozwydrzona gówniara. Najmłodsze dziecko, najmniej odpowiedzialne, które myśli, że wszystko jej się należy. Ja jej oczywiście rozkazywać nie mogę, bo to w ogóle nietykalne jest, powiem wam, a mną rządzić to małe coś chce. Ma zapewnione, co jej potrzeba i chce więcej, więcej, więcej. Aby mieć. Gada przez GG z peenceżet, których ma tysiąc i jeszcze trochę, poukrywa wiadomości ze swoim słit chłopaczkiem, którego niby nie ma. Myśli, że jest jakaś zajebista. Za kilka lat będzie nakładać tony tapety na ryj, bo na blond nie musi się farbować. Tak mnie to dziecko irytuje, wszystko szpieguje, chce wszystko wiedzieć, a potem donosi. Mały kabel.
Uderzyła mnie też wiadomość o tym, że moja prawie przyjaciółka brata się z moim wrogiem(byłą przyjaciółką, która zawiodła mnie na całej linii, ale to inna historia). To jak nóż w plecy. Może mam manię prześladowczą, czy coś, ale nie mogę znieść myśli, że Ona może coś naopowiadać. I mogę stracić kogoś, kogo za przyjaciółkę powoli chcę uważać.
Czemu ona się wtrynia butami w moje życie? Ma to, co chciała. Nawet i więcej, bo los jest łaskawy dla niej bardzo.
Jeszcze odbija mi znajomych.
Gdy będę miała własny dom kupię sobie kota. Przede wszystkim kota.
Czarnego.
Na starość on będzie wysłuchiwał moich żalów, a nie jacyś obcy mi ludzie, którzy na oczy mnie nie widzieli.
Obiecuję.
|
|
|
|
|
słodko_gorzka
Nowicjusz
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 21:28, 19 Kwi 2010 |
|
19.04.2010
Na momencik, bo zaraz będę musiała schodzić.
Ale muszę to tu naskrobać - ZACZAIŁAM MATMĘ!
I dostałam z niej trzy piątki! Jak ja dawno dostawałam piątki z matmy...
Funkcje też kapuję, powoli, ale zawsze coś.
Normalnie to jest taki kop do działania.
Póki co jestem zadowolona.
|
|
|
|
|
Nadzieja
Podwójny AS
Dołączył: 30 Maj 2005
Posty: 1703
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: far, far away...
|
Wysłany:
Wto 19:58, 20 Kwi 2010 |
|
gratuluje sukcesu z matmy (bo MATMA JEST FAJNA!!!)
a do calego tego wpisu poprzednigo... no, to sie nazywa hustawka!
|
|
|
|
|
słodko_gorzka
Nowicjusz
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Czw 21:22, 22 Kwi 2010 |
|
22.04.2010
Nastawienie do świata bardzo dużo zmienia, co mogę udowodnić swoją osobą.
Albo zwyczajnie los się do mnie uśmiechnął.
Co za ulga.
Nie żałuję, że nie jadę. Wcale. W ogóle. Jedzie sama elyta i nawet nie mam z kim jechać. A, że on jedzie...to co...
Wybijam sobie go z głowy powolutku.
Wczoraj tak mnie wkurzyła baba z sekretariatu...no naprawdę...ale to nic...nic...spokojnie.
Staram się jakoś wyluzować i wyciszyć. Przed testami. Żeby się nie stresować niepotrzebnie ani nie denerwować.
Pięć dni do testu. Jak to szybko minęło.
Najbardziej jednak przeraża mnie składanie podań...Jeszcze się zastanawiam, do którego iść. Myślałam, że wypiszę wszystkie za i przeciw, ale jak zwykle nie miałam czasu.
Chciałam biegać. Od poniedziałku miałam zacząć. Też nie mogę się do tego zabrać. Ale za to jeździłam co dwa dni rowerem. Wtedy, kiedy nie padało. W ogóle jakieś anomalie pogodowe. Śnieg dzisiaj padał, rano około ósmej i około dziesiątej. No i na grad mi to wyglądało...
A ja chcę lato!
|
|
|
|
|
Alena
Anioł
Dołączył: 07 Cze 2005
Posty: 7253
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Kraków/Edinburgh Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Nie 22:22, 25 Kwi 2010 |
|
Lepiej zaczynac od wtorku, ponoć od poniedziałku się nic nie zaczyna
Za egzaminy będziemy trzymać kciuki ;*
Lato... Każdy chce
|
|
|
|
|
słodko_gorzka
Nowicjusz
Dołączył: 11 Mar 2010
Posty: 39
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany:
Pon 21:14, 26 Kwi 2010 |
|
26.04.2010
Pożera mnie stresik. Ten mniejszy.
Żeby się wyładować - napisałam pracę na konkurs. Czyli jedno mam z głowy, jeszcze jedna praca (mam się wyrobić do 10maja) plus prezentacja z angielskiego(10 maj) plus prezentacja o Polsce na dni europejskie (20 maj).
Damy radę.
Przypomniałam sobie, że wysyłałam sobie maila rok temu.
Ma mi przyjść, ale nie wiem kiedy. Co ja tam właściwie napisałam? Ciekawe czy przyjdzie...
A jak nie to napiszę jeszcze raz. Fajny patent - pisać do siebie i odczytać to rok, dwa, trzy lata później ^^
Z matmy 4,4,5. Nie rozumiem, za co czwóry, bo miałam tylko dwa zadania źle. Na piętnaście. Oj, własny świat mojej baby od majty.
Jeny, TO JUŻ JUTRO.
Podsumowałabym wszystko, ale jednak zrobię to w czerwcu.
Teraz zastanawiam się jeszcze nad imieniem do bierzmowania. Rozważałam Edytę. Nadal rozważam.
|
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
|